Fakty - FAN FM w centrum wydarzeń Grupy RMF FAN FM
 
 
   



Wysłannicy RMF FM wciąż w Bagdadzie! - wywiad
20 marca 2003, 17:13
Jak już informowaliśmy wysłannicy RMF FM są jedynymi polskimi dziennikarzami nadającymi relacje bezpośrednio z samego centrum Iraku, z samego centrum konfliktu w Zatoce Perskiej, a być może niedługo z samego centrum wojny. Przemysław Marzec i Jan Mikruta są jednymi z niewielu dziennikarzy, którzy jeszcze pozostali w Bagdadzie. Ich relacji możecie słuchać w FAKTACH RMF FM zawsze o pełnej.

W wczorajszym programie "Oblicza Mediów" w TVP1 mogliśmy usłyszeć wywiad z Przemysławem Marcem i Janem Mikrutą. Obszerne fragmenty tego wywiadu przedstawimy poniżej.

Okazuje się, że wyjazd do Bagdadu był zaplanowany już wiele miesięcy wcześniej. Blisko 7 miesięcy dziennikarze RMF FM musieli czekać na wizę iracką. "Wysyłaliśmy listy i faksy i do ambasady i do Ministerstwa Informacji w Bagdadzie" - mówią Marzec i Mikruta. O tym, że je otrzymali zadecydowało wielkie szczęście i wytrwałość (innym dziennikarzom się to nie udało).
"Ministerstwo Informacji decyduje o tym, kto się tutaj może dostać, ambasada tak na prawdę niewiele tutaj może"

Na pytanie jak zbierają informacje wysłannicy RMF FM odpowiedzieli:
Przemysław Marzec: "Mamy dostęp wyłącznie do informacji oficjalnych, do tego co Irakijczycy chcą nam powiedzieć i oficjalnie i nawet jeżeli chodzi o zwykłych ludzi, bo pracujemy tu wyłącznie w towarzystwie lokalnego, przydzielonego przez Ministerstwo opiekuna, przewodnika, także nie jesteśmy zawsze pewni, że on rzeczywiście tłumaczy prawdziwe odpowiedzi na nasze pytania, ale z drugiej strony nie jesteśmy agencją informacyjną, to nie jest nasza rola w Bagdadzie. Nas interesuje życie zwykłych ludzi, sytuacja w mieście i tutaj nie musimy się ścigać z największymi na świecie."
Jan Mikruta: "Zdecydowanie. Nie miałoby to najmniejszego sensu. My mamy pokazywać życie Bagdadu, a nie mówić o wielkiej polityce"

Na pytanie "Dlaczego jeszcze tam jesteście ryzykując życie?" wysłannicy RMF FM odpowiedzieli:
Jan Mikruta: "Dlaczego tutaj jesteśmy to jest chyba oczywiste - wszyscy polscy dziennikarze zajmujący się konfliktami marzyli o tym, żeby być w Iraku, to jest w tej chwili najważniesze miejsce na świecie. Można być w Kuwejcie, można być w Jordanii, ale centrum tych wydażeń jest Irak."

Kolejne pytanie brzmiało: "A czy w tej chwili jesteście bezpieczni?".
Przemysław Marzeci Jan Mikruta: "Czy jesteśmy bezpieczni? Myślę, że jesteśmy tak samo bezpieczni tak jak Irakijczycy, to znaczy trudno mówić o bezpieczeństwie w sytuacji, gdy wybucha wojna. Należy zrobić wszystko, żeby zabezpieczyć się przed wszystkimi nieprzewidywalnymi skutkami wojny.
Dlatego mamy generator prądu, mamy zapasy wody, mamy zapasy jedzenia, jesteśmy przygotowani. Obawiamy się tego jak zareaguje ulica, jak zareagują Irakijczycy, tego czy ludzie z białymi twarzami Europejczycy, westernejsi tak zwani, staną się obiektem nienawiści. Zapewniają nas tutaj ludzie, że nie, że powinno być dobrze. Jednak obawa istnieje dlatego, że w Iraku praktycznie każdy męszczyzna ma broń, dostęp do broni jest niezwykle prosty i nie wiemy, jak ci ludzie z bronią się zachowają, kiedy rozpocznie się wojna. Być może już za kilka godzin. Oczywiście mamy przygotowaną drogę ewakuacji . Kierowaca, który z nami pracuje mieszka w tym samym hotelu, samochód cały czas jest gotowy do drogi, jesteśmy się w stanie spakować dosłownie w ciągu kilkunastu minut i poprostu stąd wyjechać. Nie jesteśmy samobójcami, jeżeli sytuacja będzie naprawdę taka, że naprawdę będzie niebezpiecznie, poprostu wyjedziemy z Bagdadu.
Albo w stronę Iranu, albo w stronę Jordani. Są dwie drogi ewakuacji"

"Jak Wasz pobyt w tak niebezpiecznymn miejscu znoszą najbliżsi, rodzina?
Jan Mikruta i Przemysław Marzec: "Nasze rodziny wydaje mi się po prostu przyzwyczaiły się już do tych wyjazdów. To nie pierwszy wyjazd, pewnie nie ostatni. Z całą pewnością denerwują się to jest oczywiste, każdy by się denerwował. Ale chyba nam ufają, wiedzą, że wiemy już jak się zachować i że wrócimy cali i zdrowi. No tak bo na koncie mamy już nie tylko Bałkany, ale Pakistan, Awganistan. To były kraje zdecydowanie niebezpieczne, ale to co tu się może zdarzyć, tego nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, ponieważ nikt nie jest w stanie sobie tego wyobrazić, jak ta wojna będzie przebiegać. Amerykanie mówią o błyskawicznej kampani, natomiast Irakijczycy zapowiadają walkę o każdy dom, o każdą ulicę."

"Na wojnie generalnie nie ma zasad, czy nie obawiacie się, że zostaniecie wykorzystani jako żywe tarcze?"
Jan Mikruta i Przemysław Marzec: "Tak na prawdę już jesteśmy żywymi tarczami, dlatego że pracujemy na dachu Ministerstwa Informacji, a Ministerstwo Informacji to cel amerykańskich nalotów. Natomiast dziennikarze, wszyscy dziennikarze, którzy pracują w Iraku postanowili, że kiedy rozpoczną się naloty w nocy, pozostaną w hotelu, nie będą przyjeżdżać do Ministerstwa Informacji, przyjedziemy dopiero rano. Z resztą wogóle tu trudno mówić o dziennikarskiej konkurencji, wszyscy pracujemy na jednym dachu Ministerstwa Informacji, cały czas rozmawiamy o tym co zrobimy, wiemy, że sygnałem do natychmiastowej ewakuacji będzie najprawdopodobniej wyjazd CNN'u i BBC wtedy zwinie się Agencja Reutera. W momencie kiedy zwiną się Ci najwięksi, prawdopodobnie wszyscy pozostali dziennikarze, mniejsze stacje, poprostu wyjadą. ŻADNA INFORMACJA NIE JEST WARTA ŻYCIA."

Wywiad ten przeprowadził dziennikarz prowadzący program "Oblicza mediów" w TVP1 19 marca 2003 (na dzień przed wybuchem wojny).

Trzymamy mocno kciuki za bezpieczny powrót wysłanników RMF FM do Polski.

Janusz i Grzegorz Nałęcz, FAN FM; Oblicza Mediów

Przeczytaj również:
  • Wojna w Iraku (20 marca 2003)
  • Dziennikarze RMF FM zostają w Bagdadzie (19 marca 2003)


  •   Hosted by STREFA.INTERIA.PL     Subskrypcja | Redakcja FAN FM | Napisz